Wbrew temu, iż od początku roku kredytodawcy zauważalnie bardziej restrykcyjnie szacują zdolność kredytową, klientów na nieruchomości nie zabraknie. W końcówce 2011 r. ceny nieruchomości generowali klienci, którzy stresowali się, że w styczniu nie będą mieli pozwolenia na kredyt. Choć z początkiem roku nie powtórzyła się końcowo-roczna tendencja, to firmy budowlane, agenci oraz sprzedający nadal są usatysfakcjonowani. Szczególnie popularne stają się jednak małe mieszkania. W przypadku większości deweloperów przeciętna wielkość sprzedanego lokalu, tak samo jak w ciągu poprzedzającego roku, wynosiła ok. 50 metrów powierzchni. W pierwszym tygodniu lutego ten wskaźnik to ledwie ok. 43 metry. Fachowcy z branży oceniają zgodnie, że niezmiennie dobra sprzedaż to efekt przede wszystkim coraz większej konkurencji i spadku cen na rynku pierwotnym. Nadmierne mogły być również obawy o uzyskanie kredytu. Również dla analityków dane zawarte w styczniowych umowach sprzedaży są optymistycznym zaskoczeniem. Jednak z podsumowaniem obrotu na rynku pierwotnym poczekać się należy co najmniej do zebrania danych za luty, jako iż styczeń to okres mało reprezentatywny z przyczyn emocjonalnych (postanowienia noworoczne i inne mało racjonalne zrywy). Przed przesadzonym entuzjazmem ostrzegają nawet inwestorzy. Nie ma przekonania, że taka tendencja się utrzyma, ale jak na początek roku to dobry rezultat.